A24, czyli tam, gdzie chcą znaleźć się filmowcy. Historia i fenomen studia, które stoi za „Bo się boi” Ariego Astera
Przez dekadę dzierżyli miano branżowego wywrotowca stojącego w opozycji do gigantów przemysłu filmowego. Dziś jako pierwsze niezależne studio w historii amerykańskiej kinematografii firma A24 ma na swoim koncie nie tylko filmy najgłośniejszych twórców młodego pokolenia, ale także całą masę nagród, w tym worek Oscarów. A24 ustanawia nowe standardy, wychowuje pokolenia nowych kinomaniaków i gromadzi wokół siebie oddanych fanów. Przedstawiamy fenomen dystrybutora oraz producenta filmowego, który stoi za sukcesem takich produkcji jak „Wszystko wszędzie naraz”, „Lady Bird”, „Moonlight” czy serial „Euforia”. To również studio, które dało niezwykłą szansę Ariemu Asterowi, podejmując się produkcji jego filmów. „Bo się boi”, najnowszy film reżysera z Joaquinem Phoenixem w głównej roli i z największym budżetem w historii A24, w kinach już od 21 kwietnia.
Studia produkcyjne i firmy dystrybucyjne istniały od początku Hollywood, ale zwykle były one dla zwykłego widza zupełnie niewidzialne. A24 stało się nie tylko firmą, która wprowadza do kin nietuzinkowe produkcje niezależne i wspiera młodych twórców, produkując ich najbardziej szalone pomysły, ale i marką, która jest powszechnie kojarzona i niezwykle atrakcyjna, szczególnie dla młodych widzów.
Dziennikarz GQ, badając fenomen A24, pytał filmowców i aktorów o to, co stoi za sukcesem studia. Denis Villeneuve („Sicario”, „Diuna”) wskazał na to, że nigdy nie postrzegał założycieli studia jako biznesmenów. Colin Farrel dodaje: mają wspaniałe oko do małych filmów oraz bogatych i unikalnych historii, które bez ich udziału mogłyby nie trafić na duży ekran. Według Roberta Pattinsona A24 jest pierwszą firmą, która porzuciła wiele starych modeli.
A24 zostało założone jako firma dystrybucyjna w 2012 roku przez trójkę znajomych związanych ze światem filmu: Daniela Katza, Davida Fenkela i Johna Hodgesa. Mit założycielski dotyczący nazwy mówi o podróży Katza do Włoch i jego przejażdżce autostradą A24 łączącą Rzym i Teramo. Droga ta była uwieczniana w wielu neorealistycznych dziełach włoskiego kina. Pierwszym filmem w dystrybucji A24 był „Portret umysłu Charlesa Swana III” Romana Coppoli. Pierwszym sukcesem dystrybucyjnym studia był jednak film „Spring Breakers” Harmony'ego Korine'a, trzeci film w dystrybucji A24, który stał się internetowym viralem. Do mainstreamu A24 przebiło się dzięki takim tytułom jak futurystyczna „Ex Machina” Alexa Garlanda i „Pokój” Lenny’ego Abrahamsona.
W 2016 roku studio rozbudowało swoją działalność o produkcję filmową i telewizyjną. Debiutem producenckim studia był „Moonlight” Barry’ego Jenkinsa, nagrodzony trzema Oscarami, w tym dla najlepszego filmu (pokonał „La La Land” Damiena Chazella). A24 kojarzone jest również z dużymi produkcjami serialowymi, z „Euforią” na czele. Mimo zróżnicowanego portfolio filmów dystrybuowanych i wyprodukowanych przez studio, A24 zdołało w oczach odbiorców stać się synonimem oryginalności, eklektyczności, ekscentryczności. Stoi za sukcesem filmów najgłośniejszych twórców ostatnich lat, takich jak: Alex Garland, Robert Eggers, Yorgos Lanthimos, Denis Villaneuve, Andrea Arnold, Mike Mills, Jonathan Glazer, Kelly Reichard, David Lowery, Noah Baumbach, Greta Gerwig, Sofia Coppola, Joanna Hogg czy bracia Safdie. A także - oczywiście - Ari Aster.
Studio produkuje i dystrybuuje od 18 do 20 filmów rocznie. Pięć najbardziej dochodowych filmów to: „Wszystko wszędzie naraz” (107,2 mln dolarów), „Dziedzictwo. Hereditary” (82,5 mln dolarów), „Lady Bird” (79 mln dolarów), „Moonlight” (65,3 mln dolarów) i „Nieoszlifowane diamenty” (50 mln dolarów).
„Midsommar. W biały dzień” reż. Ari Aster
„Dziedzictwo. Hereditary” – debiut reżyserski Ariego Astera – ustanowiło pojęcie horroru A24, metaforycznej, wolno rozgrywającej się gatunkowej opowieści, o której dyskutuje się po seansie. Kolejny film Astera, „Midsommar. W biały dzień” podtrzymał ten trend. Ari Aster jest jedynym twórcą, który tak blisko współpracuje ze studiem. „Bo się boi” jest trzecim filmem w reżyserii Astera wyprodukowanym i dystrybuowanym przez A24 – i najdroższym jak dotąd filmem w historii studia.
Sukcesu A24 można doszukiwać się także w niekonwencjonalnym podejściu do promocji filmów. Budżety, z reguły przeznaczane przez wielkie studia na spoty telewizyjne i billboardy, A24 inwestuje w promocję w Internecie, chcąc uczynić filmy viralowymi sensacjami. Priorytetem jest również budowanie społeczności poprzez merch własny i związany z konkretnymi tytułami. Niedostępne już gadżety z logo studia można znaleźć w innych zakątkach Internetu, a ich ceny przekraczają 200$. Bluzy, czapki i T-shirty brandowane przez A24 stały się pożądanymi elementami ubioru 20-latków, dla których A24 jest niemalże synonimem kontrkultury. Odzież z logo A24 można znaleźć nawet w sklepach online specjalizujących się w modzie ulicznej i topowych markach streetwearowych, takich jak Grailed. Nie dziwi też, że w amerykańskich aplikacjach randkowych można znaleźć osoby, opisujące się jako osobowość A24, a nastolatkowie organizują imprezy przebierane w temacie bohaterów z filmów studia.
A24 wspiera również kulturę kinomanów i entuzjastów wiedzy o filmie. Formuła podcastu A24 opiera się na dialogu dwóch filmowców. Jednym z odcinków jest rozmowa Ariego Astera i Roberta Eggersa („Lighthouse") o gatunku, jakim jest horror.
„Bo się boi” trafi do polskich kin 21 kwietnia, równolegle z premierą w Stanach Zjednoczonych. To szalona, szokująca i nieodparcie śmieszna czarna komedia o tym, jak pokonać lęk, wziąć życie w swoje ręce i stać się bohaterem własnej historii. W pełni autorska wizja jednego z najbardziej interesujących współczesnych reżyserów, Ariego Astera, z Joaquinem Phoenixem („Joker”, „Ona”) w swojej najbardziej zaskakującej roli. Twórca kultowych „Dziedzictwo. Hereditary” i „Midsommar. W biały dzień” zrealizował najbardziej osobisty film, który pozwolił mu w pełni podzielić się z widzami swoimi lękami, wizją świata, a przede wszystkim – swoim unikalnym poczuciem humoru.
„Bo się boi” w kinach od 21 kwietnia.