Gdyby nie Bob Dylan, nie zostałby aktorem. Bez Jima Jarmuscha nie wydałby płyty. Poznaj Caleba Landry’ego Jonesa gwiazdę „Nitram”. Film w kinach od 2 grudnia
Caleb Landry Jones to jeden z najbardziej obiecujących aktorów młodego pokolenia. Jim Jarmusch, Sean Baker, czy Jordan Peele to tylko niektórzy z amerykańskich reżyserów ceniących sobie aktorski talent Caleba. Za rolę we wchodzącym do kin 2 grudnia „Nitram” Justina Kurzela otrzymał nagrodę dla najlepszego aktora 74. MFF w Cannes.
Zadebiutował w 2007 roku w małej roli w filmie braci Coen „To nie jest kraj dla starych ludzi”. Był to jednocześnie jego pierwszy (i od razu wygrany) casting w życiu. Od tego czasu jego aktorskie emploi rozrosło się do 35 produkcji, zarówno tych niezależnych („Projekt Floryda”), jak i hollywoodzkich blockbusterów (seria „X-men”) oraz seriali (m.in. „Breaking Bad”). W 2017 roku dołączył do obsady największego serialowego powrotu wszech czasów – „Twin Peaks. The Return” Davida Lyncha. Przełomem w jego karierze okazał się kultowy już horror Jordana Peela „Uciekaj”, oraz nagrodzony dwoma Oscarami film „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri”, gdzie wcielił się w rolę sprzedawcy tytułowej powierzchni reklamowej.
Pochodzi z Teksasu, a obranie aktorskiej ścieżki kariery zawdzięcza… Bobowi Dylanowi. „Wyruszyłem do Los Angeles zachęcony słowami Boba Dylana w jednym z wywiadów. Próbowałem zbudować motocykl, ale nie udało mi się dokończyć go na czas, zadowoliłem się więc samochodem i ruszyłem w drogę” – wspomina w rozmowie z The Last Magazine. Wpływ muzyki na aktorską karierę Landry’ego Jonesa nie powinien zaskakiwać. Muzyka była jego pierwszą miłością i w dalszym ciągu przeplata się z jego działalnością filmową. Wprowadzenie w kręgi prestiżowej brooklyńskiej wytwórni Sacred Bones Records aktor zawdzięcza Jimowi Jarmuschowi. Z największym reżyserem amerykańskiego kina niezależnego spotkał się na planie „Truposze nie umierają” w 2019 roku. Sam Jarmusch jest reprezentowany przez Sacred Bones wraz ze swoim zespołem SQÜRL i Jozefem van Wissemem. Legendarna wytwórnia wydaje nie tylko takich artystów jak Zola Jesus czy Crystal Stills, ale wspiera również twórczość muzyczną innych reżyserów filmowych, na czele z Davidem Lynchem i Johnem Carpenterem.
Caleb Landry Jones czerpie w swojej muzyce pełnymi garściami z alternatywnego i psychodelicznego rocka oraz muzyki indie. Dwa lata temu wydał nakładem Sacred Bones Records swój debiutancki album „The Mother Stone". W listopadzie tego roku ukazał się jego kolejny krążek – „Gadzooks Vol. 2".
Najwyższe do tej pory wyróżnienie w karierze aktorskiej Landry’ego Jonesa przypadło aktorowi podczas 74. MFF w Cannes. Nagrodę dla najlepszego aktora odebrał za brawurową rolę w filmie „Nitram” Justina Kurzela. Portretuje w nim Martina Bryanta, jedną z najbardziej mrocznych postaci w historii współczesnej Australii. „To chyba najbardziej wymagająca rola w mojej dotychczasowej karierze. Jednocześnie mam poczucie, że „Nitram” to nie jest zwykły film - opowiadamy o czymś naprawdę istotnym kiedyś i teraz”, mówił w wywiadzie dla NME.
W 2023 roku zobaczymy Caleba u boku Viggo Mortensena w filmie „Two Wolves” oraz w nowej produkcji Luca Bessona „DogMan”.
„Nitram" w kinach od 2 grudnia. Lista seansów dostępna tutaj.